logowanie | rejestracja
capri.pl » forum » ogólne » Pożar ???

Pożar ???

Właśnie kupiłem Scorpio 2.0 EFi z zajechanym motorem. Przywieźli dzisiaj rano na lawecie. Odpalić nie chciał, ale stwierdziłem, że jest zalany, więc wymieniłem świeczki i od razu zagadał, ale jak... :-(((. Coś bardzo głośno napier.....o w górnej części silnika, więc pomyślałem, że może gniazdo wypadło albo cuś wpadło i masakruje mi tłoki. No to zwalam głowice a tam... ku zdziwieniu na pierwszy rzut oka wszystko OK. No i co tu zrobić ? Zacząłem kręcić kluczem za wałek rozrządu a tu już zaczyna walić, no to pomyślałem, że chyba coś z wałkiem i dźwigienkami, a że miałem dobrą głowicę w zapasie, uszczelkę, uszczelniacze - no to do roboty. Rozbieram, czyszczę, myję,,, w końcu składamm skręcam. Miałem wszystko, oprócz nowego oleju. Ten w silniku był trochę rzadki i śmierdział benzyną, ale co tam. Trza zobaczyć czy działa i czy 10 godzin roboty nie poszło na marne, no to zakładam akumulator i odpalam, Uszom moim objawił się wkurzający dźwięk R4 ale całkiem przyzwoity jak na ten typ silnika. Obroty wolne są, mruczy pięknie :-)) no to ja mu gazu, a tu wdno pod maską :-/ . Myślę co jest do ch....y i zapi.....am po gaśnicę, bo wszystko w płomieniach !!! Po sprawnej akcji ratowniczo-gaśniczej pytam skąd się wziął płomien ??? Czy myślicie, że benzynka zaczła odparowywać z oleju i wybuchły opary petrolu ? Może macie jakieś doświadczenia z pożarami, to się podzielcie, bo ja mam już dosyć (jak szybko przybiegacie z gaśnicą?). Z 6 tygodni temu spaliłbym Granię, bo wywalił gaz z uszkodzonego parownika i zrobił mi terminatora na lewej stronie twarzy, na szczęście już nic nie widać, ale jak tak dalej pójdzie, to będę się bał zajrzeć pod maskę Forda, a tego bym chyba nie chciał... Pozdrawiam. Wystraszony...

Mysza liil (EM) / 2002-10-26 20:45:21 /


Mnie sie kiedys zapalil VW Transporter, ten taki kanciasty co to silnik ma z tylu pod podloga. cala tapicera poszla w diably ale tez bieg do gasnbicy i zpowrotem to byl napewno w rekordowym czasie. nadal niewiem co tam sie stalo. pozdrowionka

Maskek / 2002-10-26 22:47:45 /


Starym jak ten gaz Ci wybuchł i dlaczego, bo zaczynam się bać...

ADRIANna44 Dokładna lokalizacja na mapie / 2002-10-26 22:55:57 /


Nie chciałem tu nikogo straszyć. Gaz sam nie wybucha i nie ma skutku bez przyczyny - trzeba o tym pamiętać. Przyczyną był zacięty parownik - LOVATO podcisnieniowy i...moja głupota. Po włączeniu zapłonu i otwarciu się zaworka od gazu słychać było, że przez parownik przedostaje się gaz, no to chciałem go rozebrać, odłączyłem od parownika przewód wyjściowy gazu i chciałem sprawdzić, czy dużo go ucieka, ale że nie miałem nikogo do włączania zapłonu, podłączyłem drugi kabel do zacisku + zaworka i dotknąłem do akumulatora na chwile. Patrze a tu z parownika jakieś syfy lecą i jeszcze gaz oczywiście. No to mądra głowa pomyślała, że jak podłączy jeszcze ze dwa razy na krótko, to syfy wylecą i ędzie ok. Robiłem to na dworzu na otwaetym powietrzu. więc nie pomyślałem, że coś się stanie, bo więcej gazu wylatuje gdy zmieniasz np. filterek, ale jak już się go nazbierało pod maską, a ja włączałem zawó kablem przy akumulatorze, dotykam.... powietrze... gaz... zaiskrzył kabel i fuuuuch !!! To ja pędem zakręcić butlę , ale że puściłem kabel, to zaworek odciął i już nawet nie trzeba było gasić. Patrzę, że już sytuacja opanowana, sam trochę w szoku, włosy na rękah opalone ale coś strasznie piecze mnie gęba, to pod kran, pół godziny chłodzenia i na pogotowie. Wynik - opalone brwi, rzęsy i trochę włosy, ale nauczka na całe życie - jak już sam coś robisz i musi polecieć trochę gazu ,to przynajmniej nie iskrz... Tak więc chyba nie taki gaz straszny, wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, którego mi zabrakło. Ale nie można bać się gazu, inaczej zbankrutujemy z naszymi wózkami...

Mysza liil (EM) / 2002-10-27 03:15:08 /


Nie jesteś jedynym który miał przeboje z Gazem ja w swoim F125p - postanowiłem wymienić sam filterek gazu. Zabrałem się od zakręcenia zaworu w butli, szło ciężko ale wydawało się że butla została zamknięta. Robiłem to na podwórku pomiędzy dwoma samochodami, silnik jeszcze ciepły kolektr wydechowy rozgrzany prawie do czerwoności ale stygnie. Zaczynam odkręcać śrube od obudowy filtra w pobliżu pojawia się mój sąsiad który wszytkim pomaga naprawiać auta i zaczynamy pogawędkę a ja odkrecam śrubę. Coś tam sobie syczy ale myslę sobie że to pewnie jeszcze zostało w przewodzie- apropo sąsiad jest z psem wielkości dużego szczura.
Nagle śruba puszcza a tu z cholernym sykiem jakaś ciecz pod dużym ciśneniem tryska na moja dłoń przez około 1 s straciłem czucie w palcach tej dłoni , patrzę na sąsiada a go nie ma,spieprzył, patrzę na silnika a tam gaz tryska jak cholera i to w dodatku trochę idzie na rozgrzany kolektor(myślę będzie co będzie przecież nie spieprzę, zimna krew i zabieram się do działania)- wypad do bagażniak - łapię blachę już nie pamiętam od czego podbiegam do maski kładę na kolektor i juz prawie sytuacja opanowania ale gaz nadal syczy i pod dużym ciśnieniem ulatnia się do atmosfery a zapomiałem powiedzieć że robię pod blokiem jakieś 2m od okien - widzię przerażenie w twarzach sąsiadów bo przed moim autem stoi nowiutkie Sencento sąsiada z parteru>cała sytuacja trwa może jakieś 5 sekund ale te pięc sekund to wydawało mi sie jakieś 2 minuty - dolot do zaworu w butli -problem bo nie mam czucia w palcach prawej dłoni i jakoś to skręcanie mi fatalnie idzie,prubuję lewą -w końcu kończy się dramat i zażegnane zagrożenie. Zawór zakręcony.
JAK MACIE COS GRZEBAĆ PRZY BUTLI LUB INSTALACJI GAZOWEJ,
TO UPEWNIJCIE SIĘ ŻE ZAWORY SĄ ZAMKNIETE I
ZDALA OD BUDYNKÓW, NAJLEPIEJ JAK NAJBLIZEJ SZPITALA I NIE ZA DALEKO OD CYWILIZACJI BO JAK COŚ PÓJDZIE NIE TAK TO NIKT NIE UDZIELI WAM PIERWSSZEJ POMOCY A WTEDY SZANSE NA PRZEŻYCIE MALEJĄ. NAJLEPIEJ WYJEZDZIĆ BUTLĘ GAZOWĄ DO ZERA. POWODZENIA.

Albi_Poznan / 2002-10-27 07:51:06 /


a ja tez mialem pozar w capri instalacja elektryczna zaczela sie palic bo kabel od rozrusznika wkrecil sie w drazek kierownicy i bylo zwarcie ale szybko odlaczylem akumulator ugascilem i potem po skrecalem tak zeby wrucic do domu

CHUDER Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2002-10-27 10:35:05 /


powodow moze byc kilka, pewnie zostawiles wszystko uwalone benzyna i olejem
moze jakis przewod paliwowy przecieka, moze cos iskrzy, moze kolektor wydechowy jest niedokrecony (uszczelka walnieta) i puszcza ogien

camaro Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2002-10-27 10:38:46 /


Z 2 lata temu niedaleko mojego miasta spalilo sie Capri:(, ktos jechal i pod maska wybuchl pozar, nie ugasil.

Seemann / 2002-10-27 10:52:38 /


Już wszystko Ok. Przekrachciały był przewód od przelewu i tryskało prosto na aparat zapłonowy... Teraz jeżdżę z dwoma gaśnicami... A co do dodatkowych instalacji w samochodzie, to nie LPG, nie NOS tylko CO2 !!! ;-)))

Mysza liil (EM) / 2002-10-27 11:42:03 /


Wasyl / 2002-10-28 14:00:04 /


Mi kiedyś zapałił się Eskort na autostradzie w Niemczech. Przyczyna była dość dość ciekawa: otóż przewodem odpowietrzającym skrzynię korbową który miał ujście w filtrze powietrza dostawał się olej (przyczyną były zasyfiałe kanały którymi olej powinien był spływać do miski olejowej po wcześniejszym nasmarowaniu klawiatury). A gdy zebrało się go w filtrze już dużo to zaczął kapać prosto na kolektor wydechowy i o pożar nie było już trudno. Udało się ga nam na szczęście szybko ugasić. Mimo przerażenia ze strony pasażerów pojechaliśmy dalej z tym ze ów przewód włożyłem tym razem do plastikowej butelki zamocowanej pod maską a co około 100 km trzeba było przelewać zbierający się w niej olej z powrotem do silnika. Po powrocie do kraju jeździliśmy jeszcze tak około 2 miesięcy.

Wasyl / 2002-10-28 14:14:42 /


Mnie się na szczęście nic jeszcze nie paliło, ale kiedyś jakiś taksówkarz pomagał mi odpalić moje Capri, ja siedziałem w kabinie a on patrzył pod maskę. Jak już się udało, to zaraz powiedział "panie, zgaś pan to, bo się zaraz zapali". Miałem walniętą membranę w gaźniku i benzyna kapała na aparat zapłonowy. Na szczęście w niedużych ilościach.

A to co Wasyl pisze o oleju kapiącym na kolektor wydechowy to już mnie zdziwiło. Mnie też kapał olej na kolektor wydechowy, ale nie zapalił się. Owszem, smażył się i dymił, ale nic poza tym. Czy olej silnikowy się pali? Może miałeś benzynę w oleju? A może to kwestia ilości, trzeba więcej żeby wywołać pożar? A może miałem dużo szczęścia? 8-o

Rafał L. Dokładna lokalizacja na mapie Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2002-10-28 17:08:37 /


Mi się sfajcyła cała instalacja w Eskorcie a przyczyną był zostawiony pod maską klucz 13-tka (pech).Dzień wczesniej wymieniałem pasek i zapomniałem go odłożyć na miejsce.W drodze do pracy było wszystko ok podjeżdzam na parking zatrzymuję
stoję chwilę napawając się dzwiękiem mojego 1.3 aż tu nagle wskaźnik temperatury z prędkością dzwięku osiąga wartość max. wskaźnik paliwa to samo (więcej wskaźników nie mam) a z pod maski zaczyna wydobywać się niebieskawy dymek.
Gaśnica w dłoń (świeżo legalizowana) otwieram maskę i widze żażącą się choinkę przewodów,odpalam gaśnicę ... pfffff... pfff...pff...pf... k...rwa ! nie działa !!!
Po chwili przybiega znajomy z potężną tym razem sprawną gaśnicą i resztę dnia spędzamy na mozolnym odtważaniu instalacji.Jak się łatwo domyślić klucz spadł na rozrusznik i zwarcie gotowe.Od tamtej pory trzy razy sprawdzam zanim zamknę maskę a instalacja do tej pory nie działa jak należy.

cossi / 2002-10-28 17:54:03 /


dzień przed rozbiórką, wyjezdzam na droge szybkiego ruchu, gaz do dechy, pisk, palona guma itp... i po chwili gasnie... zero pradu.. itp. no to zjezdzam na pobocze, dum spod machy... otwieram .. mialem urwane mocowanie preta do trzymania maski przy ruszaniu przesunął sie na kleme + ... wupalil sie pastik od mocowania preta, a od tego zajeja sie guma na masce... na szczescie na strachu sie skonczylo, aku przezył :)
chwila na zgaszenie i zaizolowanie i jazda ...
a z takich grozniejszych to na szczescie sie pozarem nie skonczylo, ale swierzo po montazu gazu podjechalem do centrum, stałem na parkingu, z silnikiem na chodzie (na gazie) ... po chwili jeden z przechodni zwrocił mi uwage na plame pod samochodem... (upal ponad 30', zepsuty rozrusznik nie gasilem...) zgasilem go, patrze a tam plama oleju... :( otwieram maske a tu mi cos po rekach leci... bezbarwne... okazalo sie ze po zamontowaniu gazu nie miałem opaski na wezu przed filtrem paliwa... zawor zamkniety, wezyk spadł a pompa popmpwała ... beznynka ładnie sikała na maske a z niej na skrzynke bezpieczników... przekazniki... i na silnik przez skrzynie (ktora była od oleju stad ta plama oleju) i obok rozgrzanych kolektorów wydechowych... panika, parking pełen samochodów... upał i studenci polibudy...co drugi z papierosem.... na szczescie .... zyje :)
pozdrawiam

cOke Członek Stowarzyszenia capri.pl / 2002-10-28 18:55:57 /